sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział trzeci

Zawsze byłam ciekawa, dlaczego typy spod ciemnej gwiazdy spotykają się w takich miejscach? Było tu tłoczno, duszno, śmierdziało i pasowałam tu jak pięść do oka. Cicho zamknęłam za sobą drzwi, uważając, by nikt nie zwrócił na mnie zbyt dużej uwagi, a jednocześnie próbowałam się zachowywać w miarę naturalnie. Harmider panujący dookoła nie ułatwiał mi niczego. Nogi trzęsły mi się jak galareta, a szczęki zaciskałam z całych sił, by tylko nie było widać jak bardzo cała drżę. Ok, byłam przerażona. Każdemu może się zdarzyć, nie? Miałam konkretne powody, by obawiać się spotkania z Akatsuki twarzą w twarz. Mimo faktu, że zdjęłam opaskę i ekwipunek shinobi, wciąż pozostawała kwestia mojej aparycji. Nie to, że wyglądałam źle czy coś. Moim skromnym zdaniem, wyglądałam całkiem, całkiem, ale w otoczeniu ludzi, którzy najpewniej ninja nie byli, lekko się wyróżniałam. Na szczęście, nie na tyle, by zwracać jakąś szczególną uwagę w swoją stronę, ale dostatecznie, by zostać zapamiętaną. Po mamusi odziedziczyłam białe kudły i czerwone oczy. Poważnie. Wyglądałam jak albinos. Nie znam wielu takich ludzi. Mogłam mieć tylko nadzieję, że członek Brzasku nie spojrzy na mnie, albo jego zdolność zapamiętywania była mniej, więcej na moim poziomie kulinarnym. 
Jeny, tato! Dziękuję! Dzięki tobie, moje szanse przeżycia dzisiaj podskoczyły  z zera do pięciu procent.  Miałeś rację, mówiąc: ,,Kiedyś mi za to podziękujesz", kiedy narzekałam na ciężki i nieudolny trening ukrywania swojej obecności. Gdyby nie ty, moja chakra wydałaby mnie szybciej, niż zdążyłabym powiedzieć: ,,Uduszę cię, Hyuuga!". Rozejrzałam się po kasynie i zlokalizowałam cel. Miałam szczęście. Tuż obok znajdowała się jedna z niewielu wolnych maszyn pachinko. Jejku. Jak dobrze. To jedyna gra hazardowa, w którą potrafiłam zagrać i szło mi całkiem nieźle. Na miękkich nogach zbliżyłam się do niej. Rudowłosy mężczyzna o kwadratowej szczęce i z, co najmniej, cztero - pięciodniowym zarostem zmierzył mnie oceniającym spojrzeniem i oblizawszy wargi wrócił do rozmowy z... no właśnie. Członek Akatsuki z pewnością był tym, za kogo się podawał. Czarno - czerwony płaszcz skrywał całe ciało, a wysoki kołnierz zasłaniał połowę jego podbródka. Szara chusta spełniała pewnie funkcję maski, a zielone oczy przerażały. Gdy tylko na niego zerknęłam miałam ochotę uciekać stąd, w te pędy. Pierdzielić Hyuugę, misję i Hokage. Moje życie było najważniejsze dla mnie. Nie jestem jakąś wielką patriotką, lubię Konohę, a i owszem, ale ryzykowanie życia dla wioski nie wpisywało się w moją listę rzeczy, które koniecznie chciałabym uczynić. Jestem tylko człowiekiem, nie? Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle i mimo paraliżującego lęku, podeszłam do maszyny. Gdy włożyłam monety, zaczęłam sprawiać wrażenie skupionej na rozgrywce. Przez pierwsze minuty mężczyźni milczeli, jednak po chwili, gdy zdobyłam dwa zwycięstwa, rozpoczęli na nowo konwersację nachylając się ku sobie. Trzeba było bardzo wytężyć uszy, by cokolwiek wyłapać, a dodatkowo, musiałam sama sobie utrudniać, bo dźwięki wydobywające się z automatu wcale nie ułatwiały mi zadania.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli twoje informacje są trefne, to znajdziemy cię? - spytał zamaskowany człowiek.
- Tak. Jestem pewien, że widziano go w Kraju Wiatru na północ od Suna-Gakure. Ponadto zdobyłem to... - rudowłosy wyciągnął coś i pod stołem podał drugiemu mężczyźnie.
Nastąpiła wymiana zdań, którą zagłuszyła kolejna moja wygrana. Cholera!
- Naturalnie...Akatsuki dotrzymuje słowa - odpowiedział jeszcze członek Brzasku na jakieś pytanie. Super. Oh, jak ja się tu naszpiegowałam! Nagle jednak, człowiek w płaszczu wstał i podszedł do mnie. Oż, kurczę! No, to po mnie. Cudownie. Wspaniale. Ja nie chcę umierać! Już miałam się zerwać i rzucić do ucieczki, ale coś mnie powstrzymało... co to było? Ah! No tak! Mój wyimaginowany profesjonalizm! Się cham obudził.
- Całkiem nieźle ci idzie - rzucił z błyskiem w oku przyglądając mi się. Ok, Celebrine, spokojnie.
Popatrzyłam na niego, starając się wyglądać możliwie na jak najbardziej zdezorientowaną i oderwaną od rzeczywistości. Mam udawać zwykłego człowieka... ha, ha, ha... kaszka z mleczkiem?
- Od pięciu lat gram - mruknęłam wracając do gry i totalnie ignorując osobnika. O mamo. Nie zezłości się, prawda? Niech się na mnie za bardzo nie złości! Przyjrzał mi się jeszcze raz od góry do dołu i zerknął na rozgrywkę, którą... nie mogłam przegrać, bo byłoby to podejrzanie, nie? Skupiłam się w stu procentach i wygrałam już dziesiątą grę. Sięgnęłam do kieszeni po kolejne monety czując jak po plecach spływa mi strużka zimnego potu i niemalże zapiałam z zachwytu. Skończyła się gotówka! Teraz tylko odebrać nagrodę pieniężną i mam doskonałą wymówkę, by stąd nawiać.
- Szlag! - warknęłam dla niepoznaki przetrząsając kieszenie i po głośnym westchnięciu wstałam od automatu. Popatrzyłam na członka Akatsuki, jakby to była jego wina i ominąwszy go ruszyłam do baru. Czułam na sobie cały czas uważne spojrzenie zielonych tęczówek, a całe moje ciało rwało się, by rzucić się biegiem, byle jak najdalej stąd. Zmusiłam się resztką woli do spokojnego chodu. Odebrałam nagrodę i wyszłam w ,,lepszym humorze". Od wolności dzieliły mnie dwa kroki, gdy kątem oka zauważyłam drugiego, dla odmiany białowłosego typa w charakterystycznym płaszczu w czerwone chmurki. Nie przyjrzałam mu się tylko ruszyłam dalej i jak tylko przekroczyłam próg kasyna i zamknęłam drzwi za sobą pędem pobiegłam do lasu. Obróciłam się jeszcze kilka razy, upewniając się, że nikt za mną nie idzie i z poczuciem ulgi dotarłam do dwójki moich towarzyszy. Hinata wciąż za pomocą Byakugana patrolowała otoczenie, a Neji przeglądał jakieś papiery. Gdy tylko podeszłam bliżej, młoda Hyuuga uśmiechnęła się do mnie, a w jej oczach ujrzałam ogromną ulgę. Muszę wspominać, że jej kuzyn, jak ten cholerny posąg, nie zmienił wyrazu twarzy? Ja ci dam, ty sadysto... Niech no cię dorwę w moje łapki, a wydłubię ci te białe oczka i wepchnę do gardła. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się różne wizje śmierci chłopaka. Przygnieciony dużym głazem, pozbawiony wnętrzności, zepchnięty z urwiska, utopiony, uduszony, pozbawiony głowy... i wiele, wiele innych przyjemnych dla mnie scenariuszy. Możliwe, że mówię na głos, albo mój rozmarzony uśmiech w kierunku młodego Hyuugi wywołał większą ostrożność z jego strony. Gdy tylko na mnie spojrzał, zapewne z zamiarem zapytania mnie o szczegóły, zacisnął usta i cofnął się minimalnie. To było piękne! Zerknął na mnie jeszcze raz, tym razem już spokojniej i lekko kaszlnął.
- Czego się dowiedziałaś? - spytał, dla odmiany, bez większych emocji w głosie. Facet, którego poczucie empatii osiągnęło poziom głazu. Serio!
- Niewiele - warknęłam. Niech wie, że jestem zła - Oprócz tego, że szukają kogoś, kogo widziano na północ od Suny. Było głośno, nie mogłam usłyszeć wszystkiego... nasz cel współpracuje z Akatsuki. Tyle wiem - dodałam niezadowolona. Miałam już dość. Marzyła mi się kąpiel i łóżko. Były jednak jakieś plusy. Zarobiłam całkiem przyjemną sumkę na pachinko. Gdyby w Konoha nie usunięto wszystkich maszyn, to pewnie zamiast na misjach dorabiałabym sobie na tym. Mama się zawsze śmiała, że jestem dzieckiem szczęścia i mam rękę do gier. Jak widać, uratowało mi to życie.
- Musimy złożyć raport Tsunade-sama, że w Kraju Ognia widziano Akatsuki - powiedział Neji po dłuższej chwili.
- A co z celem? - spytałam.
- W tej chwili nie możemy zrobić wiele więcej. Jest duża szansa, że Yatsushi i członkowie Brzasku za chwilę się rozdzielą - przyjrzał się na nam zamyślony - My także będziemy musieli się musieli rozdzielić. Hinata ruszysz do Konohy złożyć raport, trzeba zaalarmować Hokage, że niedaleko wioski znajdują się członkowie Brzsku. Ja z Tinwe będziemy śledzić cel - skupił spojrzenie na mnie - Na jakim poziomie jest twoje tai,nin i genjutsu? - spytał całkiem poważnie. Jak słodko! Nie wiedział!
- To zły pomysł. Przynajmniej jeden z nich mnie widział. Przyjrzał mi się dobrze - mruknęłam.
- Nie mamy innego wyjścia. Z tego, co zaobserwowałem wynika jasno, że Hinata szybciej i sprawniej dotrze do wioski. Nie wyślę dwójki chuuninów za Akatsuki. To najlepsze rozwiązanie - powiedział szybko. Chcąc, nie chcąc, zgodzić się z nim musiałam. Jednak coś tam wiedział. Nie tracąc czasu rozdzieliliśmy się. Skacząc po drzewach za chłopakiem zastanowiło mnie jedno. Dlaczego Tsunade nie podała mu informacji o mnie? Przecież to oczywiste, że jako dowódca drużyny, musi wiedzieć jakie możliwości mają jego towarzysze. Brak tych informacji może, ba! Zawsze doprowadza do nieporozumień, niemożności podjęcia właściwej decyzji i kończy się na niepowodzeniu misji. Nie wierzę też, że chłopak, którego nazywano geniuszem swojego klanu, w swej ignorancji nie przeczytał kluczowych informacji! Mógł być zadufany w sobie, ale przecież nie był idiotą!
- Dlaczego pytałeś o moje możliwości? Hokage nie podała ci tych danych? - zapytałam w końcu.
- Owszem, dała - powiedział cicho filtrując otoczenie swoim kekkei genkai - jednak ja się pytam o twoje prawdziwe zdolności, a nie to, co masz wpisane w dokumentach - dodał po chwili.
No proszę! Młody Hyuuga wierzy, że jestem silniejsza niż się wydaje. To miłe, szkoda, że czeka go spotkanie z rzeczywistością.
- To są, moje prawdziwe umiejętności. Przykro mi, że cię rozczaruję, ale nie posiadam jakiś ukrytych super mocy - powiedziałam uśmiechając się złośliwie.

- Mam uwierzyć, że osoba, która w wieku dwunastu lat uzyskała tytuł chuunina przez jedenaście lat nie nauczyła się niczego? - spytał odwracając na mnie spojrzenie. Oho! Jednak czytał moje dane. Milusio. No... może ma trochę racji, ale przecież to nie tak, że chciałam coś ukryć! Nie mam żadnych super-hiper-ultra wyjechanych w kosmos zdolności deluxe, nie umiem więcej niż przeciętny chunin, a moja kondycja utrzymywała się na równie żałosnym poziomie co parę lat temu. Westchnęłam ciężko. Upierdliwy dzieciak... upierdliwy, dociekliwy i piekielnie precyzyjny dzieciak...

3 komentarze:

  1. To jest bardzo ciekawe i dobrze o tym wiesz. Styl i pomysłowość również mi się podobają.
    Tak trzymaj i nie zapomnij wrzucać kolejnych bo czekam niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, deluxe :P heheszki :D noo, ale fajne fajne ;) uwielbiam twoją Rine, a Rine która nie znosi Nejijego ma swój urok ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z prawie miesięcznym opóźnieniem, ALE komentuję. ^^ Mówiłam, że ja to kiedyś zrobię? Mówiłam? Jeśli nie, to pech ;P Chyba najważniejsze, że robię, prawda?
    Ale do rzeczy:
    Czytając tę notkę (teraz przejrzałam ją pobieżnie dla przypomnienia) miałam wrażenie, że Neji to sadysta, a Rine nowicjusz. Szła do tego kasyna jak na ścięcie. Rozumiem, że to było niebezpieczne i te sprawy, ale wrażenie jakie było takie było. I tak najbardziej z tego wszystkiego podobało mi się jak w myślach pomstowała na Hyuugę. Kto się czubi ten się lubi, pamiętaj ^^
    W sprawie Akatsuki nie rozumiem nic. I w sumie wisi mi to, bo ja Cię znam na tyle, by wiedzieć, że nie zostawisz nic bez wyjaśnienia. No, a jeśli nadal nie będę wiedzieć... To w sumie będzie moja wina, ale i tak zwalę na Ciebie. Obie o tym wiemy.
    "- Owszem, dała - powiedział cicho filtrując otoczenie swoim kekkei genkai - jednak ja się pytam o twoje prawdziwe zdolności, a nie to, co masz wpisane w dokumentach - dodał po chwili." <- to chyba mój ulubiony cytat z tej notki. Niby było kilka równie świetnych akcji, ale to jest takie tró... I takie bardzo Hyuuga ^^'
    No. To by było chyba na tyle, bo właściwie nie ma tu zbyt wiele rzeczy do komentowania ;P Wybacz, ale to już nie moja wina, że piszesz krótkie notki i nikt nie może Cię namówić na wydłużenie ich :D
    Ahiru~

    OdpowiedzUsuń